Proces adaptacji jest niezwykle ważny i absorbujący. Nie odnosi się wyłącznie do dziecka, ale także do nauczycieli wychowania przedszkola oraz do rodziców.
To szczególnie intensywny czas i trudny dla wszystkich. Wydaje mi się, że sukcesem jest pozwolenie sobie na to, że tego procesu nie da się w pełni zaplanować i należy pozwolić sobie na to, że mogą pojawić się różne emocje..
złość….rodzica, gdy dziecko będzie płakało długo, mimo zapewnień, że w przedszkolu będzie super, ale emocje trzylatka nie są w stanie przyjąć racjonalnych argumentów, złość nauczyciela…że w tym czasie będzie potrzebował dodatkowych rąk, gdyż na sali płaczące dziecko potrzebuje otulenia i zrozumienia jego emocji, ale wchodzi do sali kolejne dziecko, które widzi to płaczące i też zaczyna płakać, a przecież są jeszcze kolejne dzieci i nawet z pomocą nauczyciela jest trudno
smutek…rodzica, że zostawia w przedszkolu płaczące dziecko, gdyż nie ma innego rozwiązania i to najlepsze, co może dziecku zapewnić, smutek nauczyciela…że nikt nie docenia jego nadludzkiego wysiłku w organizacji dnia, przebiegu adaptacji i tylko on sam wie, jak dużo go to kosztuje
Wiem, że zabrakło emocji dziecka. Jednak może właśnie w tym procesie powinniśmy skupić się także na dorosłych.
Jak wpłynęłoby na proces adaptacji przeczytanie przez rodziców książki o emocjach dzieci, spacery w okolice przedszkola i pokazywanie sal oraz opowiadanie o tym, co go czeka , nauczenia zakładania butów i wycierania nosa?
Jak wpłynęłoby na proces adaptacji zapytanie przez dyrektorkę nauczyciela czego potrzebuje i wspólne zaplanowanie procesu ułatwiającego organizację, aby nie musiał martwić się, gdy dziecko nie chce odkleić się od nogi mamy, a w sali czekają kolejne, którymi trzeba się zająć?
Może właśnie wszyscy, których dotyczy ten czas powinniśmy przygotować się na adaptację i zrobić co możemy. Rodzic ma swój kawałek i nauczyciel ma swój kawałek. Te kawałki trzeba połączyć.
Zostawiam rymowaną zapraszankę- powitankę, którą można wykorzystać w trakcie porannych aktywności.
MOJE PALUSZKI TAK SIĘ WITAJĄ I DO PRZEDSZKOLA ZAPRASZAJĄ NA POCZĄTKU SALĘ ZWIEDZAJĄ I ZABAWKI OGLĄDAJĄ
Szukamy tego, co cztery koła ma
i teraz tego co dźwięk nam da, zobaczę jakie widoki w oknie mamy,
a potem puzzle poukładamy
z klocków wieżę zbudujemy
i na koniec piękny rysunek pokolorujemy
*Moje pierwsze doświadczenia zawodowe nabywałam pracując w przedszkolach. Obserwując kilka procesów adaptacji zebrałam wskazówki, spostrzeżenia i pomysły w jednym miejscu. Tak zrodziły się Adaptajki, które możecie nabyć w linku poniżej:
0 komentarzy dla “Rymowanki, zapraszanki- czyli o adaptacji do przedszkola słów kilka”